Mogłam się o tym przekonać wczoraj, odcięta od świata, klientów firmy, kont bankowych, a nawet od… zegarka.
Nawet nie przypuszczałam, że ten jeden mały przedmiot może wywołać aż takie emocje. Moje myśli brnęły na manowce pod tytułem: coś słodkiego rozwiąże twoje problemy.
Była to jedna z możliwych reakcji na stres. Stres narusza bowiem homeostazę (równowagę) organizmu, także w zakresie nawyków żywieniowych. Przeprowadzane badania pokazują jednak, że nie ma w tym zakresie jednej, przeważającej reakcji. Część badanych zwiększa wartość energetyczną posiłków (zajada stres), część zmniejsza, a część nie reaguje na stres w tym zakresie. Wpływ na wyniki badań mają stresory (rodzaje bodźców stresowych), czas trwania stresu, a także to, czy w momencie wystąpienia stresu byliśmy syci czy głodni. Można wnioskować, że stres o średnim natężeniu będzie częściej powodował wzmożone spożycie pokarmów (hiperfagię), a silny stres odbierze nam apetyt (hipofagia).
Dlaczego właśnie coś słodkiego miałoby rozwiązać moje problemy?
A dlatego, że działanie stresorów wspiera nieregularne spożywanie posiłków i przejadanie się – sięganie po jedzenie pod wpływem emocji. Otóż w stresie sięgamy po określone grupy żywności. Najczęściej jest to żywność wysoko przetworzona, niezdrowa, zawierająca znaczne ilości tłuszczu i / lub cukru (fast food, słodycze, przekąski). Wówczas uczucie głodu czy fizjologiczne zapotrzebowanie kaloryczne nie ma żadnego znaczenia. Stoi za tym zbadany mechanizm biochemiczny. Stres przewlekły uruchamia działanie pewnych mechanizmów, kontrolujących zachowania emocjonalne, związane z motywacją, przyjemnością i układem nagrody. Zwzwiększone przyjmowanie żywności o dużej zawartości tłuszczu (ale także niektórych leków i używek) wpływa na niektóre hormony, zwiększając aktywację układu nagrody, co skutkuje wzrostem apetytu i spożycia wysoko przetworzonej, niezdrowej żywności, szczególnie, że ma ona właściwości uzależniające. Dodatkowo, sytuacji przewlekłego stresu towarzyszą często depresja, złość, apatia i alienacja. W takiej sytuacji, pokarmy zawierające znaczne ilości cukru czy tłuszczu, mogą, biorąc pod uwagę ich działanie, spełniać rolę „comfort food”, działającego jako forma „samoleczenia”, co zwiększa ryzyko niepożądanych reakcji pokarmowych.
Warto wspomnieć o teorii niemieckiego niemieckiego specjalisty od otyłości, internisty, diabetologa i badacza mózgu Achima Petersa – „Selfish brain”, opartej na fizjologicznych i psychologicznych mechanizmach regulacji metabolizmu oraz, wg autora, na ekonomicznych zasadach podaży i popytu. Podstawowe założenie tej teorii opiera się na tym, że podaż energii do mózgu jako absolutny priorytet gospodarki metabolicznej człowieka, reguluje sam mózg w dwóch mechanizmach określanych jako brain pull (pobieranie energii z zapasów organizmu) i body pull. W sytuacji stresowej wzrasta zapotrzebowanie mózgu na energię (czystą glukozę). Dlatego odczuwamy uczucie głodu lub apetytu na słodycze. Potrzebę poszukiwania jedzenia, wkładania go do ust, chociaż organizm dysponuje dostateczną, a nawet nadmierną ilością zapasów. W sytuacji przewlekłego stresu taki mechanizm się nasila i utrwala, zapotrzebowanie na poszukiwanie i spożywanie żywności uruchamiane jest odruchowo, chociażby pod wpływem widoku pożywienia. Powoduje to ryzyko przejadania się.
Dobra wiadomość? Istotną rolę w tych mechanizmach pełnią cechy osobnicze i umiejętność radzenia sobie ze stresem, którą każdy z nas może sobie wypracować.